Ostatnia spowiedź- Nina Reichter
Ally Hanningan jeszcze nigdy nie doznała szczęścia w związku. Jej pierwszy partner ją okłamywał, do drugiego nic nie czuje. Jednak jej rodzina, która pragnie żyć na wysokim poziomie, zdecydowała, iż Ally musi się z nim związać dla wygód przyszłego życia.
Pewnego razu, gdy dziewczyna czeka na spóźniony samolot, poznaje na lotnisku niejakiego Bradina Rothfelda. Nie zdaje sobie sprawy, że jej nowo poznały kolega to słynna, europejska gwiazda rocka!
Co wyniknie z nowej znajomości?
Zainteresowałam się tą pozycją, ponieważ na lubimyczytac.pl oraz w blogosferze podbija ona serca czytelników. Byłam bardzo ciekawa całej serii, dlatego też zdecydowałam się na poznanie pierwszego tomu.
Daniem głównym w tej książce jest miłość. Wszystkie sytuacje obracają się wokół tego uczucia. Autorka starała się oddać charaktery postaci, ich wyobrażenia na temat miłości, związków, rodzin. Właściwie, to utwór tylko o miłości.
Główna bohaterka prowadzi przemyślenia na temat swojego życia. Choć bardzo chce je zmienić, stoi w miejscu. Dlaczego? Czy boi się czegoś nowego? Pragnie prawdziwej miłości, nie tylko udawania.
Brade ma dość swego życia. Koncerty, wyjazdy, fanki, wywiady. Pragnie doświadczyć prawdziwego uczucia, a nie tylko uwielbienia ze strony dziewczyny. Oczekuje czegoś, czym sam mógłby ją obdarować. Chciałby, aby ktoś pokochał go za to kim jest naprawdę, a nie za to kogo udaje przed kamerą.
Język utworu był dobrany do akcji. Nasiąknięty emocjami, uczuciami, lekko wyniosły.
Oczekiwałam od tej lektury czegoś więcej. Ogólne uwielbienie ze strony innych czytelników zachęciło mnie do niej. Myślałam, iż trzymam w rękach prawdziwe dzieło sztuki. Byłam pewna, że ta książka to sukces.
Jednak mam inne odczucia, niż reszta społeczeństwa.
Bohaterowie byli dziwni i niespójni. Hanningan to postać, z którą miałam już do czynienia w wielu książka. To typowa dziewczyna, z typowymi problemami. Choć spotyka ją coś niezwykłego w swej zwykłości to ona odwraca się od szczęścia. Kurczowo trzyma się swojej apodyktycznej matki.
Co do Bradina mam jedno pytanie: która z was poleciała na tę dziewczęcą urodę?
Ja na pewno nie. Nie rozumiem, dlaczego czytelniczki rozpływały się w swoich recenzjach na temat tego charakteru. Nie pociąga mnie zniewieściały mężczyzna, a tym bardziej z eyelinerem na oczach.
Akcja była przedłużana. Wszystkie wydarzenia bardzo mi się dłużyły i nie miałam wątpliwości, że ta książka choć normalnych rozmiarów, ciągnęła się w nieskończoność.
Nie rozumiałam uczuć bohaterów. Ich toku rozumowania. Nie spajałam się z nimi. Wolę działać niż myśleć, a postaciom właśnie tego brakowała. Pozycja ta wypełniona jest przemyśleniami i rozważaniami Ally i Brade'a a brak jej akcji. Niektóre wydarzenia były przewidywalne, co dodatkowo drażniło mnie podczas czytania.
Podsumowując, Ostatnia spowiedź nie zdobyła mego serca. Choć Nina Reichter napisała ją dobrze, zastosowała dużo emocji, oraz wiele tekstów o miłości, to nie będę miło wspominać tejże lektury. Bohaterowie byli zbyt papierowi i nierealni. Miałam dość Ally i jej toku myślenia, zakochanego po uszy Brade'a, który nic nie robił ze swymi uczuciami. Wydarzenia były do przewidzenia, i niejednokrotnie miałam ich dość. Szkoda, że książka nie zdobyła mego uznania. Choć rozumiałam co autorka chciała przekazać, nie umiałam wczuć się w klimat powieści. Nie zachęciła mnie do żadnych refleksji. Z mojej strony, powiem wam jedno: NIE POLECAM.
Jednak zwróćcie uwagę na inne recenzje dotyczące tej książki, ponieważ podbiła ona tak wiele serc, to może podbije i wasze.
Autor: Nina Reichter
Tytuł: Ostatnia spowiedź
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 380
Ocena: 5/10
Czytałam i bardzo miło wspominam :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ja nie :)
UsuńMimo twojej oceny i tak przeczytam książkę, żeby sobie wyrobić własną opinię. Słyszałam dużo dobrego, a opis trafia w mój gust więc może jednak mnie się spodoba i zostawi po sobie ślad ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie,
http://worldofbookss.blog.pl/
Liczę na to :)
UsuńNaprawdę chciałam przeczytać tę książkę, ale nie znoszę kiedy powieść jest przewidująca.
OdpowiedzUsuńLepiej nie sięgaj :)
UsuńZaufam Ci, nie będę tracić na nią czasu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za zaufanie :)
UsuńJa bardzo miło wspominam przygodę z tą lekturą
OdpowiedzUsuńTo chyba dobrze :)
UsuńJeżeli chodzi o mnie to ja tą historia żyłam, gdyż podczas jej czytania miałam swoją chorą fascynacje pewnym rockmenem, który nie dawał mi spokoju. Taka to platoniczna miłość. Miło ją wspominam, mam sentyment, ale wątpie, żebym teraz z takimi emocjami do niej podeszła.
OdpowiedzUsuńPodeszłam do niej na chłodno i miło się nie skończyło :)
UsuńWreszcie ktoś się ze mną zgadza, ale radzę przeczytać całą serię;)
OdpowiedzUsuńMam dość po pierwszej części :)
UsuńO rany! Tak straaaaasznie się cieszę, że napisałaś tę negatywną (no dobra, nie całkiem, ale jednak) recenzję bo żyłam w przeświadczeniu, że coś jest ze mną nie tak, skoro jako jedyna nie widzę powodów do zachwytów nad tą powieścią! :)
OdpowiedzUsuńTeż nie mogłam zżyć się z postaciami, też wydawali mi się irytujący. Generalnie nie oceniłabym tę książkę źle, bo ona zła nie była, ale nie była też zachwycająca i się zawiodłam. Bo słyszałam same dobre opinie i też myślałam, że czeka mnie kolejna perełka a koniec końców... byłam zasmucona. I teraz nie wiem czy powinnam sięgać po kontynuację, czy też zrezygnować. :/
Bo nie chcę się męczyć, ale ciekawi mnie finał.
Pozdrawiam,
Sherry
W odróżnieniu od ciebie, mnie już nie ciągnie do finału :)
Usuń