Dopóki nie zgasną gwiazdy- Piotr Patykiewicz



Dopóki nie zgasną gwiazdy- Piotr Patykiewicz


Czy jest Ci zimno? Jeśli tak, to co powiesz na życie w osadzie; między górami, zaspami,  w więzieniu z lodu. A wokół ludzie snący ludowe opowieści, stare przesądy, niemądre zwyczaje. Zapomniana prawda prosząca o wyjście na światło dzienne; przekształcanie nauki w religię. Wymyślanie nowych faktów, aby zrozumieć ten okrutny świat.

W takich warunkach musi funkcjonować Kacper, szesnastoletni chłopiec. Syn myśliwego Józwy i brat Stacha- sygnalisty. Ich życie opiera się na przetrwaniu. Przez to społeczeństwo z dobrze rozwiniętej cywilizacji zmieniło się w zamkniętych, wycofanych odludków. Nie ufających sobie nawzajem, przekształcających się w dziką zwierzynę, na którą sami polują.

Powiernicy diabła "Świetliki" latają coraz bliżej ludzkich osad. Powoli nadchodzi koniec świata. Kolejny. Lecz pewnie nie będzie on ostateczny. 


Bo przecież tak twardo chodzącą po Ziemi istotę, jaką jest człowiek nie da zmieść od razu.


Zacznę od tego co najbardziej zwróciło moją uwagę. Czyli fabuła, po pierwsze jej budowa. Piotr Patykiewicz stworzył groźny, niebezpieczny świat. Opisy były bogate w słowach, czułam się jakby cała książka została pokryta lodem i śniegiem, a ja czytała w środku mroźnej zamieci. Jednak nie ukrywam, iż czasami było ich ciut za dużo, niczym przy czytaniu ciężkiej lektury, przez co utwór ten trochę mi się dłużył. Lecz jeśli lubisz takie zabiegi, myślę, że możesz spokojnie sięgnąć po tę książkę.

Po drugie, to co zawiera. Moim zdaniem, dzieło tego autora to nie tylko byle książeczka fantasy. Czasami czułam się jak przy czytaniu "Mężczyzny ze Stumilowego Lasu". Ukryte znaczenia w prostym kontekście słów, zatarte, niedokończone wypowiedzi. Autor genialnie napisał jak ludzie interpretują ewolucję natury. Wyszukują tego co pragną zobaczyć i zrozumieć. Analizują na swój konkretny sposób i nie dają sobie przetłumaczyć, że wszystko to co wymyślili i co uważają za słuszne, to czysta fikcja. Pod tym względem "Dopóki nie zgasną gwiazdy" zasługuje na medal, ponieważ dzięki Patykiewiczowi zderzamy się z czystymi, ludzkimi wymysłami, dzikimi pragnieniami, zaszufladkowaniem oraz diabelnie dobrze skonstruowaną psychiką.

Autor użył dobrego doboru słów. Teksty były spójne, logiczne z baśniową nutą w tle. Trochę jak połączenie Martina, Funke i Andersena. A co za tym idzie: utwór poznawało się przyjemnie i nastrojowo.

Czytając tę książkę zwróciłam uwagę na skrajnie emocjonalnych bohaterów. Oczywiście, różnili się od siebie, jednak łączyły ich dwie cechy: szaleństwo oraz różnorodne techniki przetrwania. Pisarz świetnie nakreślił charaktery postaci dając im to samo środowisko i problematykę z jaką się borykają, ale pomógł im rozdzielając pragnienia, zwyczaje i wierzenia. Dzięki czemu dostałam kontrastujące ze sobą charaktery.

Niestety, akcja nie pędziła gorączkowo do przodu; nie zasługiwała na ochy! i achy! Oczekiwałam jakiś nagłych zwrotów i niezwykłych zderzających się wydarzeń, lecz dostałam bohatera, który wędrował po lodowej pustynie przez 3/4 książki. Pod koniec powieści coś tam się zaczęło dziać, ale niektórzy czytelnicy mogliby nie wytrzymać do ostatnich stronnic, a jeszcze inni nie zadowoliliby się taką akcją, to był właściwie jej zalążek.

W książce było sporo uczuć, jednak chciałabym się skupić na tych, których było najwięcej. Oczywiście nie mogło zabraknąć miłości, ale w naprawdę dobrej wersji. Nie było jej za dużo, lecz spotkałam ją pod bardzo ciekawą postacią (więcej nie napiszę!). Trzeba też zwrócić uwagę na oddanie, dumę, honor, jedność familii i szacunek, które autor umiejętnie zaznaczył w lekturze.

Reasumując, jeśli lubisz mroźne klimaty, zatarte znaczenia słów, lodową fabułę, baśniowy język i bardzo dobrze nakreślonych bohaterów to lektura dla Ciebie. Nie jest to arcydzieło, jednak spędziłam z nią miłe chwile.To przesycona mrocznymi opowieściami i ludowymi wierzeniami powieść, która porwie niejednego w ten straszny, okrutny i pełen zła świat. Oczywiście, zawiera kilka minusów powolną akcję, ciągłe wędrówki (przez co wydaje się, że nie ma w niej niczego innego), Polecam, szczególnie tym, którzy bawią się w złotych promieniach słońca, aby oderwać się od tej słonecznej "nudy" i zatopić w tej surowej i chłodnej historii.


Autor: Piotr Patykiewicz
Tytuł: Dopóki nie zgasną gwiazdy
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 400
Ocena: 6/10

5 komentarze:

  1. O, jak mało miłości to super. Nie znoszę kiedy marnuje się na niej 3/4 objętości, choć jeśli chodzi o to wędrowanie to mam nadzieję, że dam radę przebrnąć, ale znacznie pocieszyłaś mnie porównaniem do Martina i Andersena. Zapowiada się całkiem niezła lektura :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ten problem, że gdy widzę polskiego autora automatycznie mnie odrzuca. Nie potrafię tego przezwyciężyć! Słyszałam jednak nieco mniej pochlebne opinie na temat tej książki, niż Twoja.
    http://zagoramiksiazek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest tak ciepło, że faktycznie trzeba się oderwać od rzeczywistości właśnie taką książką :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Właściwie to mogłabym przeczytać tą książkę, ale raczej nie będę mieć okazji ryzykować. :) Bo takie powieści typu: "może-mi-się-spodoba-a-może-nie", są daleko za moimi priorytetami, których i tak jest wiele.
    Ale jeśli już miałabym czytać tę pozycję, chyba poczekałabym do zimy, żeby bardziej wczuć się w klimat ^^
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka intryguje mnie od dłuższego czasu. Wciaż się waham, ale chyba warto po nią siegnąć.
    http://kruczegniazdo94.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

 

Obserwatorzy